środa, 9 stycznia 2013

Kłopoty z rozumieniem tekstu czytanego



Kolejny raz odwołam się do książki J. Moor Śmiech, zabawa i nauka z dziećmi o profilu autystycznym (2006). Tym razem przywołam fragment dotyczący kłopotów dzieci autystycznych z rozumieniem czytanego tekstu:

            Nadwrażliwość sensoryczna oraz brak otwartości na interakcje powodują, że w przypadku dzieci autystycznych nie da się korzystać z większości naturalnych sposobów rozwijania zainteresowania czytaniem. Najprostsze czynności okazują się dla nich rozpraszające, pozbawione znaczenia, stresujące (jeśli dziecko zarzuca się pytaniami) albo nudne – „Nie rozumiem, więc to bez sensu”. Na domiar złego, pojawiają się również problemy z wieloznacznością języka, zbyt dosłownym rozumieniem niektórych elementów tekstu i inne trudności językowe, jak również problemy z rozumieniem myśli, uczuć i motywacji innych.
            Podczas pracy z dzieckiem autystycznym nad poznawaniem języka pisanego pierwszym zadaniem będzie spowodowanie jego otwarcie na kontakt z książką. Postaraj się nie szczędzić czasu i cierpliwości na wytworzenie w dziecku poczucia komfortu i przyjemności związanych z oglądaniem książek, dopiero potem przejdź do problemu rozumienia ich treści.
            Jeśli dotarłeś z dzieckiem do etapu, w którym pozwala ci przeczytać bardzo prostą książeczkę i wszystko wskazuje na to, że dobrze się przy tym bawi, słucha i rozumie jej treść, ma swoje ulubione książeczki oraz wskazuje właściwe obrazki, możesz przejść do doskonalenia umiejętności rozumienia tekstu oraz wprowadzania podstaw czytania. To nic, że wymagać to będzie całych tygodni, miesięcy, a nawet lat konsekwentnej pracy. Najważniejsze, że obudziwszy w dziecku zainteresowanie i motywację do wspólnego obcowania z książką, masz w ręku narzędzie, dzięki któremu będziesz mógł mu pomóc zrozumieć wiele rozmaitych doświadczeń.
            Postaraj się nie ulegać pokusie szybkiego przechodzenia da dłuższych, bardziej skomplikowanych tekstów, kiedy tylko uznasz, że potrafisz skupić na książce uwagę dziecka. Skoncentruj się raczej na stopniowym uelastycznianiu pracy z tekstami, które już zna i akceptuje, oraz pogłębianiu ich zrozumienia. Dzieci nieautystyczne zwykle lubią, kiedy im się coś o tekście dopowiada, zadaje pytania, przerywa czytanie, żeby po chwili wrócić w to samo miejsce – z łatwością adoptują się do tych wszystkich zmian, co oznacza, że są po prostu elastyczne. Dziecku autystycznemu sprawia to dużą trudność – oczekuje, że za każdym razem, kiedy otworzycie znajomą mu książkę, usłyszy te same słowa. To właśnie powtarzalność słów i obrazów działa na nie kojąco. Kiedy uda ci się zdobyć akceptację dziecka dla jednej lub dwóch książeczek, których bez protestów słucha, czas sprawdzić, na ile elastyczności ci pozwoli. Przeczytaj jedną lub dwie linijki, po czym zadaj maluchowi proste pytanie w rodzaju „Gdzie miś ma nos?”. Dziecko może być poruszone faktem, że nie trzymasz się znanego mu tekstu, a nawet po prostu gdzieś odejść. Bez dalszych pytań ani tłumaczeń sam pokaż palcem nos misia, mówiąc „Tutaj”, po czym wróć do lektury.

  • Wykorzystaj codzienne sytuacje, aby nawiązać do czytanej ostatnio książki. Np. kiedy dziecko stanie na palcach, powiedz: „Patrz – jak króliczek w książce”. Znajdź od razu odpowiednią ilustrację i pokaż ją dziecku (być może maluch zażyczy sobie, żebyś mu od razu poczytał!). Postaraj się na wiele sposobów uświadomić dziecku, że książka to nie tylko sekwencja liter i dźwięków, ale sposób opowiadania jakiejś historii. W tej kwestii będziesz musiał mocno wesprzeć wyobraźnię dziecka !
  • Spróbuj co jakiś czas zostawić kilka książek w zasięgu ręki dziecka (pamiętaj, że może ich użyć do innych celów). Jeśli maluch mówi i lubi powtarzać z pamięci długie fragmenty, możesz mu z powodzeniem na to pozwalać – jest to pożyteczny sposób ćwiczenia wymowy. Nie rezygnuj jednak ze wspólnego czytania i inicjowania rozmów zwiększających rozumienie treści książki. Nie ekscytuj się też zbytnio nowo odkrytym talentem dziecka, bo chociaż może to wydawać się imponujące, to umiejętność ta pozbawiona rozumienia tekstu jest w pewnym sensie bezużyteczna.
  • Kiedy dziecko potrafi już rozpoznawać i wskazywać poszczególne elementy ilustracji, przejdź stopniowo (na miarę możliwości dziecka) do ich nazywania. Z początku będziesz prawdopodobnie musiał maluchowi pomagać, podpowiadając pierwszą sylabę danego słowa albo zachęcając do kończenia zdań w rodzaju „Siedzimy na…”. Na tym etapie zdarza się, że dzieci zapominają słowa, które wydawały się poznać poprzedniego dnia, dlatego warto regularnie powtarzać także poznane już elementy. Takie utrwalanie słownictwa można przeprowadzać w ciągu dnia poprzez nazywanie wskazanych przedmiotów lub obrazków. Postaraj się uświadamiać dziecku, że np. słowo „pies” odnosi się nie tylko do psa w jego książeczce, ale jest pojęciem o wiele szerszym i że psy mogą mieć różne kształty i kolory.
    Problemy z nazywaniem i uogólnieniem mają ze sobą ścisły związek. Nie oczekuj zatem, że skoro dziecko zapamiętało nazwę jakiegoś obrazka, będzie automatycznie używać jej w stosunku do rzeczywistego przedmiotu.
  • W miarę wzbogacania się języka dziecka możesz mu przekazywać coraz więcej związanych z książką informacji. Staraj się unikać pytań ogólnych w rodzaju „Co tu się dzieje?”. Zamiast tego pomóż dziecku, pytając o konkret, np. „Co robi chłopiec?”. Takie zawężenie kontekstu ułatwia dziecku wybranie odpowiedniego słowa. Możesz też konstruować pytania w taki sposób, żeby zawierały gotowe do użycia elementy leksykalne, np. „Czy miś jest wesoły, czy smutny?”. Nie zadawaj jednak zbyt wielu pytań, a kiedy tylko zauważysz jakiekolwiek oznaki znudzenia czy zmęczenia, przestań pogłębiać temat i kontynuuj czytanie. Dojście do tego etapu kosztowało was wiele pracy, nie możesz zatem ryzykować zniechęcenia malucha poprzez zmuszanie go do zbyt intensywnego wysiłku. Mogłoby się to bowiem skończyć tym, że dziecko mimo wszystkich twoich dotychczasowych starań uzna czytanie książki za niemiłe zajęcie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz